Wychować mistrza oszczędzania to rzecz niesłychanie trudna, zwłaszcza w świecie, w którym dominuje pieniądz i kult posiadania. Aby mieć pieniądze, trzeba o to zadbać, niestety nie rosną na drzewach, jak myślą niektóre dzieci i to nie tylko te najmłodsze. Nastolatek, którego rodzice nie wprowadzili w świat finansów, będzie nadal tupał nogą, żądając drogich gadżetów, bo nie przemawia do niego stwierdzenie: nie mamy pieniędzy. To jednak niejedyny problem, z którym rodzicom przyjdzie się zmierzyć. Bo jeśli mały Jaś nie nauczył się oszczędzać, duży Jan zachłyśnie się pierwszymi zarabianymi pieniędzmi, nie licząc się z koniecznością opłacenia rachunków, a wydając na zachcianki i przyjemności. Później przyjdzie czas na kredyt studencki, na dom, samochód. A być może wystarczyłoby lepiej zarządzać budżetem, by nie zadłużać się nadmiernie. Podpowiadamy, jak pomału wprowadzać już czteroletnie dziecko w świat trudnych finansowych decyzji.
Masz mi dać i koniec!
Rodzice często dziwią się, że dziecko nie rozumie ograniczeń finansowych, wymaga coraz droższych rzeczy i wyciąga rękę po coraz więcej. Jednak jak ma rozumieć, skoro nikt nie nauczył go oszczędzania pieniędzy. Nikt nie pokazał mu, czym jest zarządzanie budżetem, a rodzice mają miesięcznie określoną kwotę, której część pochłaniają rachunki i zobowiązania. Dlatego, im szybciej zaczniemy swoją pociechę uczyć zarządzania pieniędzmi, tym lepiej. A zacząć można już w bardzo młodym wieku, czterech czy pięciu lat. I choć nauka oszczędzania pieniędzy nie będzie na początku łatwa ani przyjemna, to trzymając się ustalonych zasad, z czasem przyniesie efekty.
Nauka oszczędzania pieniędzy – jak zacząć?
Pierwszym krokiem jest zakup świnki skarbonki albo samodzielne, czyli najtańsze, wykonanie skarbonki ze słoika. Fajną opcją dla maluchów jest też bankomat zabawka, która zachęca do nauki oszczędzania pieniędzy. Koszt to od 50-60 zł w górę, w zależności od firmy. Takie zabawki mają różne opcje, wypłacają gotówkę, pokazują ile jest w skarbonce. Zatem stanowią atrakcyjną zabawkę dla malucha. Nie jest to spory wydatek, a może stanowić sporą zachętę do wkładania do niego pieniędzy.
Kieszonkowe – dawać czy nie dawać?
To odwieczny dylemat rodziców. Ma swoich zwolenników i przeciwników. Ci drudzy zazwyczaj twierdzą, że i tak dają dziecku pieniądze na co dzień, jeśli potrzebuje, więc nie ma problemu. I w zasadzie nie ma. Tylko Ci pierwsi uczą dziecko oszczędzania pieniędzy. A przeciwnicy, muszą liczyć się z tym, że dziecko z czasem będzie próbowało wyciągnąć coraz więcej. Kieszonkowe to taki mały budżet. I można je zacząć dawać czterolatkowi. Przykładowo, niech będzie to 5 zł na tydzień. Może je wydać w dowolny sposób, ale gdy już pierwszego dnia kupi cukierki czy chrupki i nic mu nie zostanie, to do następnego tygodnia pozostaje z niczym. Początkowo będzie to trudne, bo dziecko nie rozumie, dlaczego mama czy tata nie daje więcej. Z czasem zacznie lepiej dysponować tymi pieniędzmi. Zaczyna rozumieć, że jeśli wyda w poniedziałek wszystko, to przez tydzień nie będzie mógł kupić już nic. Kieszonkowe to taki mały budżet małego człowieka, to pierwsza nauka oszczędzania pieniędzy.
Starcza na cukierki, ale na zabawkę już nie- zaczynamy odkładanie
Dziecko zaczyna coraz więcej rozumieć w kwestii wydawania pieniędzy. Zauważa, że na jedne rzeczy go stać, a na inne nie. I to pora, by zacząć rozmawiać o oszczędzaniu. Dziś masz 5 zł, ale jeśli je odłożymy, za tydzień będziesz mieć już 10 zł, za dwa tygodnie 15 zł, a za miesiąc 20 zł i będzie Cię stać na zakup zabawki. A jeśli jest droższa, to dobrym pomysłem jest obietnica dołożenia pozostałej kwoty. Nauka oszczędzania pieniędzy nie może polegać wyłącznie na wyrzeczeniach, bo dziecko szybko się zniechęci. Obiecując dołożenie brakującej kwoty, dziecko ma większą mobilizację. Odkładanie na wymarzoną rzecz, to bardzo cenna lekcja w życiu. Na wszystko trzeba zapracować, a żeby coś mieć, trzeba z czegoś zrezygnować. Trzeba jednak pamiętać, że dziecko nie powinno odkładać pieniędzy na rzeczy pierwszej potrzeby, typu: kurtka, buty itd. To rodzice są zobowiązani do zapewnienia tych rzeczy.
Wprowadzenie w domowy budżet
Po nauce oszczędzania pieniędzy, przychodzi czas na kolejny etap. Wprowadzenie dziecka w domowe finanse, ale z tym musimy zaczekać, gdy dziecko będzie miało już naście lat. Rozmowa o zarobkach rodziców, wydatkach comiesięcznych na rachunki, czynsz, ulubione zajęcia dodatkowe, to pokazanie dziecku, że pieniądze nie spadają z nieba, a rodzice mają do dyspozycji miesięcznie określoną kwotę. Część pochłaniają rachunki, kredyt hipoteczny, pożyczka pod zastaw samochodu, karta kredytowa, część żywność, ubrania, chemia, część do odłożenia. Wówczas dziecko ma świadomość, że rodzice mają ograniczone możliwości finansowe i też chętniej finansuje swoje potrzeby wyższego rzędu z zaoszczędzonych pieniędzy. Ucząc oszczędzania pieniędzy dziecka na co dzień, wychowasz człowieka, który dobrze będzie sobie radził w przyszłości z finansami.
Praca w domu a zapłata za nią
W tej kwestii zdania są mocno podzielone, płacić dziecku za wykonane prace domowe czy nie? W końcu wszyscy domownicy mają obowiązek dbać o dom. Jeśli dziecku zależy na jakiejś rzeczy, możesz zaproponować wykonywanie jakiejś dodatkowej czynności, za określoną stawkę, przez pewien czas. Przykładowo rozwieszanie prania czy opróżnianie i zapełnianie zmywarki. Płacąc za określony obowiązek, uczysz dziecko, że pieniędzy nie dostaje się ot tak, a trzeba na nie ciężko pracować i to kolejna lekcja oszczędzania pieniędzy i zdobywania ich.
Ważne jest wykorzystywanie różnych sytuacji w życiu, do wprowadzania dziecka w świat finansów, np. podczas zakupów, przez porównywanie cen tego samego produktu. A dorosły człowiek podziękuje Ci za naukę oszczędzania pieniędzy. Natomiast Ty będziesz spać spokojnie.
[1] https://kobieta.onet.pl/dziecko/jak-nauczyc-dziecko-oszczedzac-pieniadze/egck1lp